Liście, które jesienią spadają z drzew, chciałyby się wskazać jako przykład przemijania. Byłby to jednak zły przykład, ponieważ po kilku miesiącach drzewo wypuści nowe liście i nastanie wiosna, dokładnie taka jak była wcześniej.
Peter Rosegger
Piach na podwórku zamienił się w mokrą breję, powoli kończąc swą egzystencję. Był on ledwo dostrzegalny z sekundy na sekundę coraz bardziej ginąc pod ścianą wody spadającą z nieba. Wszystkie dźwięki otoczenia zagłuszał wszechobecny szum, a choć w mieszkaniu było ciepło ponad miarę, to cały ten widok przysparzał o chłodny, przyjemny dreszczyk.
W końcu zamiast podwórka dało się obserwować zalążki nowego zbiornika wodnego, póki co prezentującego się miernie, choć już wtedy mającego szansę wkroczyć do wnętrza budowli nieustannie opierających się nawałnicy w swej aroganckiej dumie. Szum nie ustawał, idealnie komponując się z przenikającą otoczenie szarością. Drzewa, te o pustych koronach, jak i te, które koron nie tracą nigdy, mogły się wreszcie posilić po okresie suszy. A przynajmniej chciałoby się tak to widzieć - natura ucztowała, karmiąc samą siebie.
Wpatrzony w to wszystko mały chłopiec odczuwał silną dozę fascynacji. Było to dla niego wirtuozerskie doświadczenie, przeplatane z poczuciem niezwykłego piękna. Jak dotąd nie lubił deszczu, odbierał mu on możliwość zabawy w piaskownicy i sprawiał, że zmartwiona matczyna zatrzymywała go w mieszkaniu na dłuższy czas. Wreszcie jednak zaczął dostrzegać w tym żywiole rodzaj nieskalanego, pierwotnego piękna, i ślęczał przylepiony do szyby, wpatrzony w szarość dnia, tak szpetną odkąd zniknęła cała pozłacana otoczka, niczym w najwspanialsze z dzieł sztuki.
Myślę, że posiadanie swojej ulubionej pory roku to kwestia indywidualna i każdy odnajduje choć jeden kwartał, w którym może czuć się spełniony. Dopasowanie do gustu, zachowań oraz osobowości jest tu najprawdopodobniej kluczowe. Ale czy mimo to warto hodować urazy do pór nieupragnionych? Natura w każdym swym aspekcie jest sobą w pełni, a nasze malkontenctwo niewiele zmieni w jej egzystencji. Po tym, jak damy już upust frustracji, powinniśmy spojrzeć na pozytywne strony sezonów – zawsze istnieją, musimy tylko zechcieć je dostrzec. W końcu to nasza Matka Ziemia, która stara się dbać o swoje dzieci, nawet te często tak dla niej okrutne.
Wiele lat temu nauczyłem się kochać deszczową jesień za jej spokój, tonację oraz orzeźwiające spacery w deszczu. Uznałem jej najbrzydszy aspekt za równie piękny, co pozostałe. Może pora zadać sobie podobne pytania, co o niej, w stosunku do pozostałych pór?
Trochę przesadzasz z tym udowadnianiem sobie, że umiesz pisać. Moim zdaniem lekki przerost formy nad treścią, ale "puenta" w porządku.
OdpowiedzUsuńI nie przesadzaj z tą elokwencją, bo zrazisz do siebie ludzi.
Co do pór roku, ostatnio miałem pomysł, może napiszę o tym notkę nawet.
Chodzi o tą cykliczność. Życie jest cyklem, więc pory roku też są cyklem, bo pory roku, to życie. Pewnie zauważyłeś pewną zależność. Zima może być starością, wiosna wiekiem kwitnącym, jesień może być jesienią życia, a lato może być młodością i radością.
Tak, zdecydowanie napiszę o tym notkę u siebie.
Od zawsze kochałem zabawę formą, nie chodzi tu o udowadnianie sobie czegokolwiek poza umiejętnością regularnego pisania. Szlif, zabawa, szlif, zabawa!
UsuńNigdy nie celowałem w ogromną publikę.
No i ta zabawa Ci wychodzi, ale wiem że chcesz dużo fejmu, bo każdy lubi mieć fanki. Powinieneś też napisać notkę, w które dni co masz zamiar pisać. Trochę to uporządkuje bloga.
UsuńNie tyle notkę, co stronę. Niestety to byłoby spore zobowiązanie w przypadku mojego stylu, aczkolwiek już się nad tym zastanawiałem.
Usuń@Robert, nie 'tą' cykliczność, tylko 'tę'._. Polecam lekturę zasad pisania w języku polskim.
UsuńMasz mnie. Jestem takim ignorantem.
UsuńOczywiście zauważyłeś błędy interpunkcyjne.
OdpowiedzUsuńNo wybacz.
Nie chcę nikogo zirytować, ale chyba ten Pan wyżej jest ciutkę zazdrosny. I ma czego. Mi tam bardzo odpowiada taka treść, chciałabym kiedyś tak pięknie posługiwać się językiem. A błędy zdarzają się nawet najlepszym. "Każdy lub mieć fanki". Ciekawa jestem Twojej miny, po odczytaniu tego, Dominiku.
OdpowiedzUsuńZ tego niby oburzenia zapomniałam dodać, że rzeczywiście każda pora roku, tak schematycznie dodaje światu uroku. Bo przynosi ze sobą, tego czego akurat brak. Póki oczywiście na stałe nie zmieni tego świat. Nie zaburzymy cyklu. No i jesień. To właśnie ona jest moją ulubioną porą, być może, że podobna jest memu sercu.
Usuń