Trzeba oszczędzać pieniądze na marzenia!

By | 08:27 Skomentuj tę notkę!

Chociaż pieniądze szczęścia nie dają...

...to realizacja wielu planów ich wymaga! Dzisiaj tekst o moich planach i pragnieniach, czyli robi się naprawdę osobiście. Pamiętacie, że kiedyś narzekałem na konsumpcjonizm? Czas wyjść na hipokrytę tego roku!

Mam wiele kosztownych planów, marzeń i pragnień. Ba, podejrzewam, że niewiele mniej od przeciętnej istoty ludzkiej! A jeśli do przyziemnych zachcianek dodamy jeszcze te o wiele bardziej odległe, to milion złotych byłby za mały do ich realizacji. Mogę się pocieszać tylko tym, że jakkolwiek radosne byłoby zakupienie sobie kilku rzeczy z tej długiej listy, to szczęście w życiu zapewniają mi zupełnie inne rzeczy. W tym, rzecz jasna, niematerialna część marzeń, do których realizacji dążę.

Seattle
Zacznijmy od czegoś, co wielu z was pewnie ma gdzieś z tyłu głowy - marzę o podróży! I to nie byle jakiej - zaczynając od Petersburga, przez Moskwę, zaliczając przejażdżkę kolejną transsyberyjską i trafiając do Chin. Po spędzeniu miesiąca w Państwie Środka z ciekawości poświęciłbym jeszcze dwa tygodnie Korei - zarówno tej z P w nazwie, jak i tej z P w nazwie. A stąd bliska droga do Stanów Zjednoczonych i Seattle. Stan Waszyngton (nie mylić z Dystryktem Kolumbii i stolicą USA) od zawsze mnie fascynował. Ostatni przystanek to minimum miesiąc w Kanadzie. Mnogość kultur, historii i cywilizacji. Mentalność w każdym z tych rejonów świata jest diametralna różna od naszej per zachodniej/europejskiej i warta zgłębienia.

W krajach znajdujących się na mojej podróżniczej liście jest więcej do poznania i zobaczenia, niż pozostało czasu wolnego w całym moim życiu. Taktuję to jako dawkę doświadczeń, które wymagają wygospodarowania przynajmniej 6 miesięcy na całą podróż. Mimo to zwiedzanie i tak odbędzie się wtedy po łebkach. Koszta? Strach wnikać, takiej góry pieniędzy prawdopodobnie jeszcze na oczy nie widziałem. Szczególnie, że nie wszędzie wystarczy mi namiot, którego i tak specjalnie nie lubię. Jestem z tych wygodnickich, niestety. Hotele, motele czy nawet domowe noclegi to dla mnie minimum standardu życia, który pozwala mi na odczuwanie komfortu.

Mimo to mam nadzieję, że chociaż bliżej 50-siątki na karku uda mi się ustabilizować budżet i odbyć taką tour życia. Aczkolwiek wtedy mam nadzieję, że zamiast dwóch Korei przyjdzie mi odwiedzić jedną - Zjednoczoną.

Seattle
Podróż życia za nami, więc mogę przejść do czegoś o wiele bardziej przyziemnego. Czegoś, co należy do kategorii drobnych marzeń-zachcianek i czegoś, co tak naprawdę ciężko nazwać mi marzeniem. Chciałem komercji, więc mam komercję, huh? Możliwość pracy na dobrym MacBooku w połączeniu z towarzystwem iPhone i iPada to kosztowna sprawa i zwykłe gadżeciarstwo, o którym myślę niemal codziennie. Z drugiej strony jest to jednak praca w kompleksowym systemie urządzeń, co przekłada się na mobilność i skuteczną pracę w, chociażby, tramwaju czy pociągu. Czy jednak naprawdę potrzebuję akurat elektroniki z logiem jabłuszka w swoim życiu? Nie. Póki posiadam tańsze i skuteczne odpowiedniki prawdopodobnie nie porwę się na takie wydatki. Mimo, że w moim zamiłowaniu do technologii zawsze będę chciał się na to skusić. Może jeśli kiedyś założę firmę, huh? Kolejne marzenie.

Cenię sobie niezależność, ale i współpracę z innymi. Możliwość uwolnienia się od losu korposzczurka zawsze będzie miła wizją. Wątpię, żeby udało mi się to w formie działalności gospodarczej - szczególnie zrzeszająca grupę copywriterów. To brzmi jak szaleństwo nawet w innowacyjnej formie. Ba, mam wrażenie, że to recepta na szybkie bankructwo, jeśli nie jest się osobą naprawdę doświadczoną w kręgach biznesowych. Mimo to jest to moim małym marzeniem - mała firma żyjąca z copywritingu i e-marketingu. Lubię być na bieżąco z nowinkami i mieć możliwość wykorzystywania tej wiedzy w praktyce. Być może kiedyś odłożę wystarczająco dużo gotówki i pójdę w tym kierunku, być może jednak korporacje wejdą mi w krew lub znajdę dający mi satysfakcję z pracy stołek w lokalnej redakcji/organizacji pozarządowej/pójdę w politykę.

Ponoć każdy marzy o wydaniu książki. Nie będę lepszy.

MacBook
A co teraz? Dbam o zupełnie inny rodzaj potrzeb, który również wymaga pieniędzy. Meble, łóżko, ekspres do kawy, odmalowanie ścian, generalny remont łazienki. Dopadło mnie życie i konieczność urządzenia swojego mieszkania. Jest to rodzaj przymusu, a jednocześnie praktycznego zwiększenia komfortu mojego życia. W kwestiach materialnych prawdopodobnie nic nie da mi w najbliższym czasie większej radości, niż odświeżenie pokojów w moich czterech ścianach. Dodajmy, że efekty remontu pozwolą mi na cieszenie się wygodą przez wiele lat. Myślę, że mądrze zrobiłem zaczynając od wydatków na mieszkanie.

Podsumowując - warto rozsądnie zarządzać pieniędzmi i odkładać na swoje marzenia, ale warto zachować przy tym rozsądek. Najpierw wydajemy na to, co pilne, a dopiero potem na zachcianki. A plany, które da się określić jako życiowe, mogą poleżeć w lodówce naprawdę długo. W końcu chcemy, żeby ich realizacja była porządna i dopięta na ostatni guzik.
Starszy post Strona główna

0 komentarze:

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".