Chaos informacji, czyli prasówka w majówkę

By | 09:08 2 komentujących

Żyjemy w XXI wieku, czyli w dobie zwanej hucznie "Wiekiem Informacji."

Mamy prasę, telewizję, internet, smartfony, nieustannie znajdujemy się w kontakcie ze światem. Wystarczy jedno kliknięcie, a na ekranie wyświetli się jaskrawa horda informacji atakujących nas zewsząd, od przeżyć znajomych po katastrofy globalne maści wszelakiej. Jeśli tylko zaczyna się dziać coś "wielkiego", choćby rewolta pokroju ukraińskiego Majdanu, to internet wie o tym od razu, a informacja rozchodzi się z nieprawdopodobną prędkością. Często jest to dzieło przypadku, często liczb w statystyce, które nabrały niepowstrzymanego rozpędu, nieustannie podwajając się, potrajając. Od znajomego do znajomego, udostępnienie za udostępnieniem.

Ot, fenomen internetu, dzięki któremu sami sobie jesteśmy nawzajem źródłem informacji.

Ale czy dzięki temu staliśmy się wreszcie obywatelami świadomymi otaczającego nas świata? Niestety niekoniecznie, pożywkę dostarczono postawie ignorantów, a nie ludzi głodnych wiedzy. Tak łatwo stworzyć twierdzę, do której nie dostanie się nic, poza interesującymi nas sprawami - najczęściej serialami i, właśnie, znajomymi, rzadziej eventami masowymi o charakterze kulturowym. Oczywiście, najgłośniejsze informacje globalne przebiją się przez tę barierę, są to jednak "chlubne" wyjątki pokroju śmierci artysty popkultury, czyli w efekcie często pokrewne do najpopularniejszych obszarów zainteresowań.

Rezygnując z przywileju informacji w kwestiach podstawowych, często dotyczących naszego regionu czy kraju, wedle wielu oszczędzamy sobie nerwów. W końcu łatwiej i przyjemniej jest usiąść z kubkiem ciepłej herbaty przed telewizorem, opatulić się w puszysty kocyk i spędzić kilka godzin przy ulubionym serialu, miast oglądając wiadomości na temat kolejnej wrzawy sejmowej i podniesienia podatków. Ot, postawa jak najbardziej zrozumiała, choć wypaczająca naszą umiejętność opiniotwórczą w przypadku, chociażby, wyborów/referendów.

Właśnie dlatego warto interesować się tymi, niekochanymi kwestiami. Uodparnia nas to, pod warunkiem krytycznego podejścia, na populistyczną demagogię, którą wielu polityków jak i dziennikarzy w ich służbie dziś stosuje. Gdy jesteśmy świadomi ciężej nas oszukać, ciężej nami manipulować, posiadamy pewną, konkretną, usystematyzowana wiedzę. Lukratywne hasła, które w głębi są po prostu przekłamaną wydmuszką, przestają kusić człowieka świadomego, ponieważ nie natrafiają na pustkę, którą tak łatwo wypełnić. Natrafiają na przestrzeń zasiedloną konkretną, uformowaną wiedzą i najpierw muszą z nią zwyciężyć, by zająć jej miejsce, udowodnić swą rację. A właśnie jej brak bywa najsłabszą stroną populizmu.

Dlatego właśnie zapraszam na cotygodniową "prasówkę" zainteresowanych i tych, którzy dotrwali! Informacje proszę traktować z przymrużeniem oka, są one celowo upraszczane, nieraz okraszone stylem jadowitej satyry.


Coraz mniej Szydło z Szydło

Źródło zdjęcia: PAP
Zewsząd dobiegają nas informacje, a raczej ich brak, o pani premier Beacie Szydło. Ponoć popadła ona w niełaskę prezesa ociężałością we wprowadzaniu reform ekonomicznych. Ot, strata niewielka, pani Beaty coraz mniej i mniej, aż zniknie i zapomnimy. Może przynajmniej odpocznie od tego braku możliwości do realnego działania? Poza tym, kim do licha jest Kazimierz Marcinkiewicz? Nie pamiętam nikogo takiego...

Coraz bliżej epidemii superbakterii

Źródło grafiki: tvp.pl
Bakteria "New Delhi" znana ze swej odporności na antybiotyki i możliwości przekazania "genu odporności" innym bakteriom coraz powszechniej występuje w Polsce. Zanotowano lawinowy wzrost przypadków zakażenia w Warszawie (liczba stwierdzonych przypadków zmieniła się ze 105 na 1105) w ciągu ostatnich trzech lat, w efekcie staliśmy się europejskimi przodownikami w hodowli "New Dehli." Czy jest cię czego bać? Niestety jest to zarazek, który zwykłą grypę zamienia w śmiertelną chorobę, wobec której bezradna staje się współczesna medycyna. Dlatego może lepiej odpuścić sobie majówkę w stolicy?

Zakaz handlu w niedzielę?

Źródło zdjęcia: nextnature.net
Pamiętacie mój tekst mówiący o tym, aby walczyć o posiadanie dnia odpoczynku, jako przykład podając kultywowaną przeze mnie niedzielę? Jak widać ktoś miał bliźniacze przemyślenia i do sejmu trafił projekt ograniczający niedzielny handel. Wedle ankiet jednak większość Polaków jest przeciwna ustawie tego pokroju. Być może boją się lawiny zwolnień spowodowanej spadkiem zysków, a być może odbiera to sens ich niedzielnej egzystencji. Ba, co tam, zaszalejmy, niedziela wolna dla wszystkich! W końcu co złego może się z tego powodu stać, gospodarko? 


Tę formę przyjmą sobotnie prasówki. Chciałem ująć jeszcze kilka, innych wydarzeń, ale uznałem, że stworzyłbym zbyt rozbudowanego kolosa z i tak już przydługiej notatki. Macie przedsmak, następnym razem tak będzie wyglądało główne wydanie, już bez refleksyjnego wstępu. Wtedy nie pominę większej ilości wydarzeń politycznych, kulturowych, masowych, acz i tak wybiorę to, co najbardziej zapadło mi w pamięć.

Podsumowując - "New Dehli" powoduje powolne znikanie z mediów, a zapadła na nie pani premier w trakcie niedzielnych zakupów odpoczywając w Warszawie.

Miłej, pełnej uśmiechu i relaksu majówki, gdziekolwiek ją spędzacie!

Nowszy post Starszy post Strona główna

2 komentarze:

  1. Jestem pełna podziwu dla stylu. Łapie się każde słowo i pragnie kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za miłe słowa! :)
      Choć sam podchodzę do swojej twórczości z pewnym dystansem to, nie da się ukryć, takie komentarze również motywują, aż serducho rośnie.

      Usuń

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".