To takie polskie

By | 09:41 2 komentujących
Żyjemy w dobie wariackiej nienawiści, niesnasek i podziałów. Odkąd historia pamięta tylko kryzysy potrafiły nas jednoczyć, a z każdym kryzysem spadał poziom wzajemnego zaufania. Oddaliliśmy się od siebie jako naród, ludzie. Pytanie tylko dlaczego?

Jest to pytanie trapiące od lat, geneza całej sytuacji, stanu. Być może korzeni należy doszukiwać się w nieuczciwym podziale społecznym, tak długim uciskaniu dawnego chłopstwa, ot, pańszczyźniana stęchlizna pogłębiona tylko łaską PRL-u, który "wyzwoleńcy" potrafili wspominać dość miło. Wpływ ten jest niezaprzeczalny, jednak zbyt płytki, by grać tutaj główne skrzypce.

Era rozbiorów, era zaborów, czasy mroczne i nieprzyjemne. Wtedy wśród Polaków szły równe linie podziału pomiędzy regresją a progresem, pomiędzy utrzymaniem złej tradycji a zniesieniem jej. Następnie pojawiły się kłótnie o formę, początkowo mowa była o powstaniu narodowym, część jednak chciała pracować w ramach ładu zaborczego i tworzyć struktury autonomiczne. Wrzawa o zdradę do dziś modna jest w literaturze z tamtego okresu, a osąd historyczny równie ciężki. Jednak o czym my tu dyskutujemy? O ideach 10% społeczeństwa, które w tym czasie niezwykle się wykruszało? Czy "naród" tworzy dziś tylko szlachta, tak w sobie wtedy zadufana?

Chichot historii sprawił, że przejęto wiele z wad warcholstwa, utrwaliły się one poza krwią błękitną dzięki edukacji, literaturze. Miło czcić własną historię, niestety ludzi nie uświadamia się jak wyglądała ówczesna rzeczywistość, wygodniej pozwolić im wczuć się w piękną "10" bez iskry zwątpienia twierdzić, że taki byłby ich los. Wtedy wyrosły setki.

Potem przyszli pozytywiści, słynna "praca u podstaw" od której to dopiero można zacząć mówić o kreowaniu się na dużą skalę prawdziwej świadomości narodowej. Co poszło jednak nie tak w tych burzliwych czasach? A może wiele należy zrzucić na karb II Rzeczypospolitej, tworu tak specyficznego, wciąż nieuczciwego wobec najliczniejszych swych obywateli? Gdzieś tam pomiędzy umyka nam jeszcze, w całym kulcie martyrologii powstańczej, rewolta robotnicza o prawa proletariatu, rok 1905 to ledwie wzmianka, zapomniana, za mało "narodowa" by przedstawiała wartość historyczną. Tak jak gdyby to nie ludzie tworzyli ten kraj, tę społeczność.

Nie chcę wchodzić na sprawy współczesne, jak i cofać się do wczesnego średniowiecza, w swych rozważaniach. Zarys genezy jest tutaj niezwykle ważny, ale nie taki dzisiejszy przekaz maluję, chodziło o minimum świadomości aktualnej sytuacji i naiwny przekaz.

Czy warto waśnić się tak z najbliższymi kulturą, językiem, wspólnym kontekstem? Tak podobni, a tak różni. O ile przyjemniejszy żywot wiedlibyśmy, gdybyśmy zechcieli zapomnieć o urazach, niesnaskach, patrzyli na to jakimi ludźmi jesteśmy, a nie jakie postawy reprezentujemy, patrząc "wprzód" a nie "wstecz". Za mało w nas ludzi, za wiele nienawiści. Czyjś sukces powodem do sąsiedzkiej zawiści, co przekłada się na niesnaski w pracy, karygodną relację szef-pracownik. Popadamy w paranoję, coraz bardziej wypaleni, wyniszczeni psychicznie otaczającą nas rzeczywistością.

Wraca w tym apel o uśmiech, wraca w tym nadzieja na szczerą życzliwość. Bądźmy zdrowi, szanujmy się nawzajem, bo czy naprawdę powinny nas dzielić polityka, niesnaski, wyznanie, poglądy, gdy pozostajemy dobrymi ludźmi?

Starajmy się dostrzegać drugiego człowieka.

Jan Piotr Norblin "Wieszanie zdrajców"

Nowszy post Starszy post Strona główna

2 komentarze:

  1. O ile życie byłoby piękniejsze, gdyby oczy ludzkie były zwrócone na bliźnich, jako możliwych przyjaciół, a nie prawdopodobnych wrogów. Zacietrzewiamy się w chmurach posłyszanych obelg. Oddajemy z nawiązką za złe. O dobrym zapominamy. I mimo że właśnie tak skonstruowana jest psychika ludzka, można nad nią pracować. Tuszować zło, by serca nie kisły, a dobrem zaleczać rany przeszłości. Znamiona mogłyby wtedy stać się oznaką mądrości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje wady i słabostki da się przekuć w aspekty pozytywne, jeśli tylko ma się dość chęci by się nad tym pochylić, dokładnie. ;)

      Usuń

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".