Przypadek Paula Ryttersina [mini-opowiadanie, część druga]

By | 10:19 1 komentarz
Źródło: ehioe.deviantart.com

Paul spokojnie doglądał wyposażenia w sali operacyjnej. Skalpele wyczyszczone i powieszone na ścianie razem z innymi narzędziami, stoły nakryte i w każdej chwili gotowe do użytku. Najbliższe godziny zapowiadały się dość spokojnie, jednakże wiedział, że wkrótce czeka go piekło. Problemy zaczynały się od niedostatków w zaopatrzeniu medycznym, a kończyły na nielicznym personelu. Raptem dwudziestu chłopa, wliczając jego osobę, na garnizon liczący tysiąc osób. A walka ich nie ominie, tego był pewien każdy, kto choć minimalnie zdawał sobie sprawę z kluczowego znaczenia przełęczy Kilgraff Medyk potrząsnął głową po czym podszedł do ściany zauważając braki wśród narzędzi. Trzy skalpele chirurgiczne gdzieś zniknęły, a przynajmniej nie znajdowały się na swoim prawowitym miejscu. Będzie musiał powiedzieć Joachimowi, aby...
- Sir? Sierżant Carl wzywa do siebie w trybie natychmiastowym.
Zamyślony nawet nie zauważył, gdy w drzwiach do sali zjawił się żołnierz. 
- Zaraz się stawię. Odmaszerować, żołnierzu.

Posłaniec zasalutował po czym odwrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę. Medyk założył ręce za plecami i powolnym krokiem udał się w stronę kwatery dowodzenia. Twierdza zdążyła już nabrać barw, a on powoli przyzwyczajał się do smrodu wszechobecnych, potrzaskujących cicho pochodni. Nadal nie mógł zrozumieć  jak przetrwała ta stara moda mimo posiadania przez nich prostych lamp naftowych, tak praktycznej i niedrogiej w produkcji alternatywy. W końcu jednak dotarł do kwatery Carla zastając go ślęczącego nad starą mapą twierdzy.
- Wzywałeś?
Sierżant zerwał się żywo.
- Jak bardzo przepierdolone mamy w przypadku walki? Mów bez ogródek.
- Przyjmiemy stu rannych, resztę z góry można kwalifikować jako martwych.
- Kurwa mać! - sierżant z iskierkami furii w oczach uderzył pięścią w stół, zostawiając na nim ledwo widoczną, krwawą plamę. Paul pokręcił głową.
- Zły przykład, komendancie, zły przykład. Morale jeszcze nie takie złe...
- Nie będzie mnie pouczał pieprzony doktorek! - odwarknął, wyraźnie zirytowany.
- Zastrzyk czy ziółka, przyjacielu? - medyk uśmiechnął się lekko, wciąż niezbyt poruszony sytuacją.
- Dość. Nie sprowadziłem cię tu w celu wysłuchiwania obelg po starej znajomości. Wiem JAK radzić sobie z podkomendnymi.
- Ściany mają uszy, Carl, zawsze o tym zapominasz. Cała odpowiedzialność na TWOJEJ głowie... Jak nie po to to po co, jednakoż?
- Nie zapominam o tym kurewskim obowiązku, o to się nie zamartwiaj, doktorku. Po co? Ku twojej radości musimy przenieść szpital do piwnic. Wiem, nie musisz mi dziękować, a zanim zadasz jakiekolwiek idiotyczne pytanie to podejdź do mapy i sam wydedukuj.
Paul przygryzł wargę powstrzymując cisnące mu się na usta przekleństwo. Kolejny tydzień zmarnowany, a wojna przyjdzie do nich lada dzień. Ciężkim krokiem, nieukrywającym zmęczenia, podszedł do stołu i nachylił się nad mapą. Punkt medyczny był z pozoru ulokowany w znośnym miejscu, patrząc przynajmniej z perspektywy zawiłych korytarzy, jednakże...
- ...wystarczy zdetonować tę ścianę i zakładając, że to przeżyjemy, to wyrżnięcie rannych razem z personelem nie będzie stanowiło zwykłą formalność. Winszuję kwatermistrzowi za pomyślunek prac w kwestii rozlokowała pomieszczeń.
- Dziękuję za docenienie mojej pracy, ale do kwatermistrza jeszcze mi daleko. - Carl zmarszczył brwi i zacisnął przy tym pięści.
- Do tematu ziółek wrócimy na poważnie po przeprowadzce. Raptem tydzień dowodzenia w tak znamienitej fortecy, a ty taki nerwowy, ay, ay! - dobry humor nie odpuszczał Paulowi pomimo napiętej atmosfery. Praca medyka polowego nauczyła go trzymania nerwów na wodzy. Sierżant już miał rozpocząć reprymendę, zapewne soczystą za sprawą najzmyślniejszych wulgaryzmów, wtedy jednak do pomieszczenia nagle wbiegł żołnierz.
- Sir.... Piwnica... - wycedził zdyszany, a na jego zalanej potem twarzy malowało się przerażenie – Sabotaż... Medyka do piwnicy, natychmiast! - wrzasnął jeszcze mniej opanowany, gdy dostrzegł Ryttersina obecnego w pomieszczeniu. Carl i Paul skinęli po sobie porozumiewawczo po czym wybiegli z pomieszczenia kierując się ku piwnicom. Przed zejściem na dół nie zastali warty, co samo w sobie było podejrzane.
- Powinniśmy wezwać posi... Paul!
Lekarz po prostu go zignorował zbiegając na dół. Mało brakowało, a wywrócił by się po drodze, gdy do jego nozdrzy dotarł swą krwi. Koniec schodów, ostry skręt w lewo i... Chlupot. Widział już wiele w swoim życiu, ale ten widok był szokujący nawet dla niego.
- O... Kurwa... - usłyszał łamiący się głos Carla za swoimi plecami.
Korytarz wysmarowany był ludzką krwią, a pośród niej dało się dostrzec leżące na ziemi organy i kończyny. Nerka, coś przypominającego kształtem serce, odcięta dłoń, genitalia. Po chwili szoku dostrzegł ginące w półmroku ciało, które znajdowało się na końcu tej krwawej łaźni. Otrząsając się z szoku postanowił przebiec przez kałuże krwi, jeśli jest minimum szansy, że organy nie należą do tego człowieka... Zwłoki żołnierza w kolczudze, serce wycięte z chirurgiczną precyzją, ciało niemalże wysuszone, choć martwe od co najwyżej godziny. Dalej jednak było tylko gorzej. W mroku korytarzy dostrzegł kolejne ciało... Następne... I kolejne... Pięciu martwych żołnierzy i dziewiętnastu medyków. Wieść prędko gruchnęła po twierdzy, jeszcze tego samego wieczoru musieli przygotować pogrzeb, zbadać miejsce zbrodni, a następnie je oczyścić. 
Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz:

  1. Już teraz wiem, co to znaczy: "Autor ma zamiar czerpać zewsząd." Kompletnie coś innego niż dotychczas. Miksujesz gatunki. To znaczy, że w każdym byś się odnalazł, a przynajmniej takie mam wrażenia po przeczytaniu. Te nerki i reszta organów, przypomniały mi, wykłady w prosektorium-nie odbierz tego źle-to były najlepsze wykłady jakie mieliśmy, prawdopodobnie. Jak dla uczennicy biol-med możesz jeszcze polecieć w żargon medyczny. Respekcik. No i...na człowieka z niebagatelnym zasobem słów oraz ogładą...Nie spodziewałam się przekleństw. Także stylizację tekstów i języka masz obcykaną.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".