Matura, studia - i co dalej?

By | 10:47 5 komentujących
Źródła: new.schoolnotes.com
Społeczeństwo oraz pracodawcy wykształcili niebezpieczną modę, która sprawia, że wykształcenie przestaje być cokolwiek warte. Ponieważ każdy musi zdać maturę, wstyd nie ukończyć studiów, a czasem bez wyższego nie zatrudnią cię nawet do zamiatania. Sytuacja co najmniej chora, a rozwijająca się z każdym etapem podejmowanych decyzji. 

Na początek jednak załóżmy, że chcemy iść na te studia. Zewsząd wyleją się opinie, że powinniśmy wybrać kierunek lekarski, stricte-ścisły lub w akcie rozpaczy prawo. Reszta się nie liczy i godna jest "mało ambitnych samobójców" w oczach członków rodziny i znajomych. Presja narasta aż dochodzi do momentu, w którym podążamy niechcianą i mdłą ścieżką kariery. Załóżmy, że wytrzymaliśmy te trzy lata, ba, pięć lat! Mamy magistra inżyniera i szczerze nienawidzimy swojego zawodu, dodatkowo rynek pracy okazuje się niemniej okrutny niż w przypadku "niepożądanych" dawniej kierunków, ponieważ w tym co robimy jesteśmy najwyżej średni. Nie można nas o to winić, przecież nawet nie przepadamy za obraną przez nas ścieżką kariery życiowej.

A co jeśli przez całe życie marzyliśmy o tym aby pracować jako stolarz czy tokarz? Zawody wymierające a jakże nadal potrzebne. Dość często problem z nimi związany sprowadza się do kwestii ambicji rodzinnych i wydumanych, stereotypowych teorii na temat kolosalnego wzrostu zarobków w przypadku posiadania wykształcenia wyższego. Poza tym wiele osób postrzega szkoły zawodowe nieuczciwie bo jako siedlisko ludzi leniwych i straconych. Nie, często są to po prostu osoby, które wyrwały się z błędnego koła kreowanego przez współczesny świat. Mają na siebie odrobinę inny pomysł, chcą się realizować, chwała im za to.

Cały problem związany z naszymi wyborami sprowadza się do pytania - kim tak naprawdę chcemy być? Posiadamy całe życie na edukację, jednakże w międzyczasie musimy sobie zapewnić środki do egzystencji. Jeśli naprawdę kochamy coś robić to z czasem w końcu powinno nam się udać wybić na tej ścieżce kariery. Będziemy w tym po prostu lepsi od innych, naturalni, będziemy zajmowali się tym co robić kochamy. O wiele łatwiej przyjdzie nam wyrobienia sobie dobrej opinii pod warunkiem, że nie poddamy się w przypadku początkowych niepowodzeń. Życie nie jest łatwe dlatego warto walczyć o jak największą dozę przyjemność w jego ramach. 

Nie dajmy porwać się szaleństwu, posiadanie wykształcenia wyższego nie powinno być koniecznością i czymś nader powszechnym. Osoby nieposiadające go nie powinny padać obiektem wzgardy i dyskryminacji. Czas wyedukować społeczeństwo, a w szczególności pracodawców, że świat wygląda trochę inaczej niż im się zdaje. 

Wybierając psychologię nasłuchałem się wielu narzekań i jęków na temat tego, że źle robię i skończę bez pracy. Podobne głosy podnosiły się przy okazji marzącej mi się ścieżki historyka, wtedy jeszcze usilniej próbowano wpoić mi wizję żywota prawnika. I wiecie co? Zmarłbym z nudy studiując prawo, a co dopiero poświęcając życie karierze tego pokroju. 
Nowszy post Starszy post Strona główna

5 komentarzy:

  1. Witaj,Dominiku,od pewnego czasu czytam z zainteresowaniem Twoje wypowiedzi na różne tematy,a dzisiejszy temat szczególnie mnie zainteresował.Podpisuję się pod pod twoimi wywodami "obiema rękami",zauważyłam,że ostatnio częściej dyskutuje się na ten ,jakże ważny,temat.Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na dalsze Twoje wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym więcej o tym mowy tym lepiej, póki co temat jest i tak nazbyt cichy. Dziękuję i pozdrawiam wzajemnie!

      Usuń
  2. Aj! W sumie, to jestem na tym etapie. Wczoraj usłyszałam, ze ciocia powiedziała, iż ponoć jej koleżanki córka dostała się na studia medyczne. I to wcale z nie najlepszymi punktami, czy coś. Można dostać szczękościsku. Tak jakby przetrwanie w liceum na profilu biol-med miało warunkować udano drogę i karierę w tymże kierunku na dalszych poziomach. Przerażające, że ani nigdy nie pragnęłam iść w medycynę, tylko w żartach mówiłam coś o patomorfologii i tym podobnym specjalizacjom, zachwycona wykładami w prosektorium. Kułam się, podwyższałam sobie długo wymagania, a później wypalenie. Ambicje nie są ponad poziom, zdolności również przeciętne. A rodzina swoje wie. Ja natomiast pragnę mieć pracę, po krótkich studiach i później się dokształcać. Uczyć się rozwijać to co mam. A jest tego niewiele. Można dostać fisiołka. Mina na słowa o resocjalizacji-prawie bezcenna, bo o psychologii nie wspomnę. Racja, może i do psychologi się nie nadam. Więc pewnie wrzucę biały pielęgniarski kitel. Wybacz, ale skłaniasz do refleksji. Sama nie wiem, czy to te Twoje zdolności pisarskie, czy może jednak szalę przebijają te psychologiczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obstawiałbym jednak chwytliwy temat połączony z doświadczeniem życiowym autora. ;) Wszystko zależy od Uniwersytetu Medycznego i konkretnego kierunku. Zdrowie publiczne czy ratownictwo stoi przede mną otworem na Łódzkim umedzie ze względu na specyfikę rekrutacji, tak dla przykładu, chociaż nie pisałem matury ani z chemii ani z biologii. Psychologia to kierunek, wbrew pozorom, niezwykle przydatny i praktyczny dla życia. Na roku spotkałem ludzi, którzy przyszli się po prostu dokształcić w materii relacji interpersonalnych - chociażby prawnika z klientem. Poza tym ścieżek zawodowych jest wiele, warunek jednak to upór, poczucie pasji i zaangażowanie od samego początku. Niestety mowa tu o studiach jednolitych magisterskich, które dodatkowo angażują w minimum trzy lata kursów po ich ukończeniu, więc raczej nie odpowiadałby Ci takowa kariera (swą drogą wbrew obiegowej opinii znajdziesz na tym kierunku niemało kwestii biologicznych, szczególnie na specjalizacji klinicznej).

      Na podsumowanie podsumowanie notatki, powtarzał się już bardziej nie będę.

      Usuń
  3. Idę do liceum na profil mat-geo-ang. Już słyszę te wszystkie "Co ty będziesz po tym robić?". Matka po cichu liczy, że pójdę na ekonomię/finanse i rachunkowość, a ja tymczasem już z miesiąc temu przecież zrezygnowałam z bycia technikiem ekonomii ;)
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".