Grzechy twórców XXI wieku

By | 07:49 7 komentujących
Mam wrażenie, że i dzisiejszy temat będzie dość wtorkowy, jednakże zadręcza mnie od tylu miesięcy, nieustannie wracając, że wykorzystam ku temu czwartek.

Dlaczego dla wielu to takie pociągające?

Twierdzą, że pragną "fejmu", bliżej nieokreślonego i niezdefiniowanego tworu, na którego zdobycie niektórym szczęśliwcom pozwala internet. Z czego on im przychodzi? Ujęcie tego w słowach nie jest łatwe, za odpowiednikiem "sławy" powinny przecież stać konkretne, skomplikowane mechanizmy, a okazuje się, że wystarczy użyte tu już raz "szczęście" z ewentualnym dodatkiem "trafienia w niszę" i trach, mamy sławę godną ask.fm czy instagrama! Często nie potrzeba nawet wytrawnej twórczości, wystarczy być a splendor idola spłynie natychmiast. 

Co kieruje, natomiast, "konsumentami" tego wątpliwego towaru? W większości przypadków nietypowy styl bądź wygląd obiektu zachwytu, choć, jak już wspominałem, zjawisko to mi umyka. Czy jest w tym coś więcej? Myślę, że mowa tu głównie o nielicznych przypadkach. Czasem znalazł się jakiś domorosły twórca, wtedy zaczynało to mieć jakiekolwiek podstawy. Mam wrażenie, że większość z nich jest po prostu nieznośnie podobna i cyniczna, a zarazem nieświadoma otaczającej ich rzeczywistości, żyjąca we własnej, niekoniecznie zdrowej kreacji. 

Jakkolwiek mowa tu o wpływie zgubnym dla wielu młodych dusz to z czasem z tego wyrastają, pianie peanów odnajduje swój koniec, wypala się to, co widziało się w danej istocie. A potem, jak grzyby po deszczu, wyrastają nowi i nowi, zmieniają się i "sławni" jak i ich "konsumenci." Zjawisko wieku informacji, z którym trzeba się pogodzić, można co najwyżej przyglądać mu się z zaintrygowaniem i, być może, kiedyś wreszcie zrozumieć. 

Bardziej naiwne za to wydają mi się istoty, które swą pogoń za pieniądzem zwieńczają na YouTube czy w środowisku blogosfery. Bezideowo wbijają się w to, dość zatłoczone, środowisko i epatują jedynie swoim celem, nawet nie skupiając się na jakości produkcji (żeby nie być gołosłownym przykład kolejnego, nudnego let's playa, w którym autor nie zadbał nawet o to, by było go dobrze słychać), a po prostu tworząc byle co dla samej "męczarni" twórczej w ich przypadku. Bo co to za przyjemność, skoro twórca nawet nie jest w stanie pochylić się nad własnym dziełem, na którym najwidoczniej mu nie zależy? Liczy się cel, co z tego, że środki zbyt marne. 

Swą drogą, już osobiście i wprost do bólu mówiąc, jeśli ktoś nie prowadzi dobrego i konkretnego bloga o sprecyzowanej  tematyce trafiającej w koryto rzeki głównego nurtu, a robi to jedynie dla wizji zostania drugą Katarzyną Tusk (swego czasu media żartowały, że zarabia na blogu więcej niż jej ojciec premier) to autor zaczyna się wydawać, popełniając wszystkie wymienione tu grzechy, istotą naiwną, o ile nie obłąkaną. Nie mówię, że jest to niemożliwe, jednakże symptomy wypalenia się będą prędkie, a samo czytanie nie należy do najpopularniejszych w naszym społeczeństwie. Jeśli chcemy trafić w gust czytelników to wymagane jest chociaż minimum dbałości o tworzone przez nas teksty, aczkolwiek i tu moja staroświeckość przysłania mi właściwy obraz sytuacji, więc nie obrażę się za oświecenie czy zwyczajną dyskusję.

Źródło: online-learning.harvard.edu

Akt kreacji jest rzeczą piękną, sprzyja rozwojowi naszych talentów i sam w sobie pochwalam, dopóki służy to pracy nad sobą samym. Jeśli jednak robimy to na siłę, bezrefleksyjnie, nawet nie doszukując się własnych błędów (w tej sytuacji wizja poprawiania jakichkolwiek brzmi jak mrzonka) to najpewniej mija się to z celem do czasu, aż dostrzeżemy swoje przewinienia i zechcemy je naprawić. Pogoń za pieniądzem nie prowadzi do szczęścia, choć niezaprzeczalnie są one potrzebne, to wyniszczają, gdy przyjmą rolę motywacji przewodniej. Blog czy kanał na YouTube to nie ask.fm (swą drogą miejsce raczej niedochodowe, z naciskiem na raczej). 

Na sam koniec zmienię temat. Stworzyłem małą ankietę dotyczącą kwestii społeczno-ekonomiczno-politycznych i planuję wykorzystać jej wyniki do napisania w przyszłości co najmniej "porządnej" notatki wtorkowej, a być może artykułu, który spróbuję podesłać mediom (choć to idea z kategorii naiwnych). Adresowana jest głównie, choć nie tylko, do ludzi urodzonych w latach 1987-2001. W momencie osiągnięcia progu reprezentatywności zostanie zamknięta, a po opracowaniu wyników udostępnię statystykę.

Jeśli jesteś istotą zainteresowaną kliknij na ten napis!



Nowszy post Starszy post Strona główna

7 komentarzy:

  1. A ja się nie zgodzę z Tobą, fakt robienie wszystkiego dla "fejmu" i babrania się w sponsorowanych postach z ciuchami od chińczyków - nie ma sensu. A gdy napisze do Ciebie młoda prosperująca ojczysta firma to chyba przyjęcie jej oferty to nic złego. Zwłaszcza że w ten sposób można wspomóc rynek i przecież nie trzeba mieć z tego pieniędzy :) Nie bądźmy też aż tak surowi wobec naszej blogosfery.

    http://aleksandramakota.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic do zarabianiu na twórczości, źle mnie zrozumiałaś. Nie pochwalam pustej twórczości, niestarannej i niedbałej, robionej z "myślą" o zarobku, często dość szaleńczą.

      Usuń
    2. Tworząc coś TYLKO z aspiracją "fejmu" i zarobku, bez czerpania tego z przyjemności, nie ma prawa tutaj przejść. Dodatkowo nieraz w parze z tym idzie zwykła niestaranność, pisanie chociażby notek "byle je pisać, byle nabijać wyświetlenia" i w efekcie mamy prawdziwą, nieprzyjemną tragedię. Tą notką ma namyśli, że nie tędy wiedzie droga do sukcesu.

      Usuń
  2. Ja tam mysle ze kto sie nie przylozy do tego co pisze nie osiaga jakiejs slawy. Moze to byc tylko jego pusta mysl, bo ruch np. na blogu jest tak duzy. W niektorych przypadkach jest, ale to tylko wtedy kiedy preferuje obs za obs, czy inne z tych swinstw, ktore nie mam pojecia jaki idiota wymyslil. W kazdym badz razie, niektorzy naprawde tak usilnie chca zostac "kims", szkoda tylko ze podchodza do tego z nieodpowiedniej strony.

    magdawiglusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bloga traktuję dokładnie jako przystanek w życiu, coś co pozwoli mi jako tako nabrać ogłady w piśmie i charakterze. Podreperować do tej pory nie okiełznany styl i wkroczyć w świat z czymś, co może wszystkim coś dać, a i mi spłynie trochę z tego kielicha. To właśnie droga do spełnienia marzeń i satysfakcji na której osiągnięcie liczę. Wcale nie myślisz naiwnie, zaglądając daleko.
    "Nawet najmniejsza osoba zmienić może bieg dziejów..."~Tolkien. A Ty już szybujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że podobnie traktujemy blogosferę w kwestii indywidualnej, w materii rozwoju.

      Co do cytatu Tolkiena - racji nie da się mu odmówić, patrząc z perspektywy obiektywnej. Sam o sobie aż takiego mniemania nie posiadam i czuję się z tym po prostu zdrowo, dlatego zasłonię się za mym życiowym mottem.

      "Jeśli pragniemy postępu, musimy mieć cel, którego jeszcze nie osiągnęliśmy. Jeśli zaś zamierzamy bezustannie kroczyć tą drogą, musimy wyobrazić sobie cel, który nigdy nie zostanie osiągnięty." A. Jerzy Czartoryski.

      Usuń

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".