Wydatki na kulturę w Polsce

By | 11:23 1 komentarz
.
JEST TO FELIETON SPRZED PONAD DWÓCH LAT, OD TEGO CZASU AUTOR SIĘ ROZWINĄŁ

„Kiedyś, na początku III Rzeczypospolitej, tego bękarta „Okrągłego Stołu...” zaczyna się felieton Janusza Korwin-Mikkego zamieszczony w dwunastym numerze Angory (23.03.2014).

Spokojny i zadowolony, zajmując się prezentacją multimedialną dotyczącą militariów I Rzeczypospolitej sięgnąłem po tygodnik „Angora”, tak w ramach relaksu i chwili przerwy. Przewróciłem pierwsze stronice, wniknąłem w dział felietonów – wtedy zrozumiałem, że ideę "chill-outu" diabli wzięli. Ujrzałem rysunek z twarzą pewnego wąsacza, dość charakterystycznego, kojarzącego mi się głównie z muszką, specyficznym sposobem mówienia oraz, bądź co bądź, zabawnymi poglądami. Już wieki temu minął mój okres minimalnej fascynacji tym politykiem, nawet pod kątem humorystycznym, jednakże nie mogłem się powstrzymać i począłem czytać w akcie pospolitego masochizmu.

Felieton sam w sobie do najobszerniejszych nie należał. Poruszał na swój sposób populistyczne hasła godzące w kwestie promocji kultury naszego pięknego kraju. W momencie, gdy tak wiele budynków zasługujących na pamięć i odnowienie to ruina pan Janusz tradycyjnie stwierdza, że istnienie Ministerstwa Kultury to bzdura. Powtarza te bzdury od lat i dumnie (na poparcie swych poglądów) przytacza cytat z „Trybuny” (następczyni PRL-owskiej „Trybuny Ludu; de facto dosłownie akapit wcześniej naczytałem się o tym, jak to wiele trzeba dokonać, aby nic się nie zmieniło... Wrednie stwierdzę – pan Korwin czuje się osadzony głęboko w okresie Rzeczypospolitej Ludowej? Spoglądając na całą tę zaniedbaną architekturę mógłbym go nawet poprzeć! Ach, nie, to przecież to straszne, nowe ZSRR – Unia Europejska. Zbrzydły mi już te hasła mające niewiele wspólnego z rzeczywistością, a nadal dostrzegam je w wypowiedziach owego polityka), całkiem wyrwany z kontekstu, a brzmiący „Działalność Ministerstwa Kultury jest żywym dowodem na słuszność tezy Janusza Korwin-Mikkego, że ministerstwo to trzeba w pierwszej kolejności zlikwidować.” Bzdura, bzdura, kompletna bzdura! Jak można wyjaśnić to zdanie? Ironia połączona z krytyką, być może cały tekst dotyczył konieczności REFORMY a nie LIKWIDACJI. A teraz pochylmy się nad całością... 

Nieokreślony artykuł pochodzący z nieokreślonego dokładnie okresu czasu – jedyna informacja jaką dostajemy, to fakt, iż są to początki III RP. Co wiemy o samej „Trybunie”? Codzienna gazeta lewicowa wydawana w latach 1990-2009, teoretycznie możemy zmniejszyć rejon poszukiwań i postawić na wydania do 95/96 roku, aczkolwiek pomyłka jest możliwa – nie jesteśmy w stanie powiedzieć co dokładnie oznacza dla pana Janusza wyrażenie „Kiedyś, na początku..”, ale nie poddajmy się! Wciąż dysponujemy cytatem, którego wpisanie w google daje nam absolutne nic. Wniosek? Należy to potraktować jako majaki, apetyczny, niekoniecznie prawdziwy, wstęp i po prostu zignorować. Brak soczystej ironii w wypadku niedawnego narzędzia propagandy wydaje się dziwny, a tonacja felietonu sugeruje nam, jakoby pismo to upadło w niedługim czasie („Otóż w bezludnej już chyba „Trybunie” ukazał się...”).

Jednakże o co cała  draka z tym populizmem, którego tak wypiera się prezes Kongresu Nowej Prawicy? Myślą przewodnią jest zlikwidowanie Ministerstwa Kultury, ponieważ my, wszyscy obywatele, płacimy na jego działalność w podatkach. Zlikwidujmy podatek – brzmi całkiem fajnie, jeżeli by się nie zastanawiać nad konsekwencjami. A co powie Kowalski o owym ministerstwie? Cóż, stwierdzi, że nie dostrzega jego działalności dookoła i pewniakiem owe fundusze trafiają jedynie do kieszeni naszych polityków. Być może niektóre teatry są przepełnione, acz słowem kluczem pozostają właśnie "niektóre", niewielu zdaje sobie sprawę, że nawet prywatne placówki tego typu potrzebują dotacji celem utrzymania sensownego repertuaru. Jednakże to wciąż krucha linia i jako grzech zostaje poruszony dość drażliwy temat – milion złotych przeznaczonych przez ów urząd na rozbudowę Świątyni Opatrzności. Krzyk, wrzawa, jak tak można, nie wszyscy wierzą! Jestem ateistą i stwierdzam, że podziwiam ogrom architektury kościelnej, ma ona w sobie coś pięknego, monumentalnego. Czy to średniowiecze, barok, renesans – mówimy tutaj o dziełach kultury najwyższej skali. W czym gorsza będzie więc owa Świątynia? Nie wiem. Pozostawić pewne symbole XXI wieku również należy.

Dla pana Korwin-Mikkego ten argument to jednakże wciąż za mało, po zadarciu odrobinę z tą co religijniejszą grupą ludzi postanawia udobruchać radykalną część społeczeństwa. Bulwersując się pisze o milionach złotych przeznaczonych przez Warszawę jak i Ministerstwo Kultury na utworzenie w owym mieście Muzeum Holocaustu (które, de facto, jak to muzea przecież będzie otrzymywało rządowe pieniądze! Jakież to straszne), którego finansowania mogą sobie nie życzyć antysemici! To już wykracza poza pewien margines, co jednak nie dziwi w wypadku tego człowieka. Upamiętnianie zbrodni historycznych, które miały miejsce na terenie naszego kraju i dotykały jego pełnoprawnych obywateli to również zło i ma nam się prawo nie podobać? W końcu Adolf Hitler to idol pana JKM, stanowczo nadal musi podkreślać to poprzez wypowiedzi tego typu Myślę, że dokładniejszego komentarza na tej linii nam nie potrzeba – tutaj ostentacyjne milczenie mówi absolutnie wszystko.

Polityk, który zaburzył mój dzisiejszy spokój wypiera się populizmu – od kiedy bezrefleksyjne twierdzenie, że brak rozsądnych podatków jest dobry, nim nie jest? A sam pan Janusz wydaje się mówić prościej i konkretniej od reszty, co ukrywa konsekwencje głoszonych przez niego poglądów. Dziś niemyślenie jest w modzie – po co sprawdzać, dociekać, potwierdzać? Trzeba zaufać, to profesjonalista, pokrzywdzony przez tych złych drani robiących codzienne show, byle pokazać się w mediach. Na szczęście mówimy tutaj o marginesie – tak więc mogę spać spokojnie swym lewackim snem i żreć, żreć na umór!  
Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz:

  1. Do tej pory pamiętam jak brat szaleńczo rzucał słowami tegoż polityka. Bardzo dziękuję za taką przyjemność. Co najlepsze prawie wszyscy Panowie z jakimi miałam styczność (Ci w moim wieku, młodsi i starsi) ochoczo na tego polityka głosowali. Oj...

    OdpowiedzUsuń

Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!

Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".