A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.
Księga Rodzaju
Nastał niedzielny wieczór, a ja sam oczekuję od siebie spełniania powinności. Sumienność w redagowaniu treści tego bloga to dla mnie test, jednakoż nie może ona odstawać od jakości. Bylejakość jest dobra tylko wtedy, gdy zapełnia nam pustkę, pozwala uciec od problemów czy czyni coś pozytywnego, a więc w moim mniemaniu jednak niesie za sobą ową jakość Ćwiczenia nigdy nie są idealne, jeśli dopiero je rozpoczynamy. Każdy posiada swoją formę, staram się być wyrozumiały w tej materii.
Choć gust mam okrutnie
wybredny.
Krople deszczu dudnią o
parapet rytmicznie, a w powietrzu unosi się rześki zapach życia.
Suche, spragnione wilgoci usta zanurzają się w odrobinie
aromatycznej kawy, częściowo pieszczone przez chłód ceramiki, a
rytm życia nie ustaje. Wielu pewnie dobija dzisiejsza, deszczowa
pogoda, jednakże co w niej złego? Fakt, nieraz psuje plany, acz
zarazem wymusza na nas pozostanie w cieple domowego ogniska,
opatulenie się w koc i myślenie.
Ewentualnie zaznanie
zasłużonej chwili spokoju przy pachnących (być może nowością,
a być może i sędziwym wiekiem) stronicach ksiąg, przy odcinku
ulubionego serialu, leniuchując oraz rozmyślając. Każdy zasługuje
na odpoczynek, a niedziela, w całej swej symbolice, to dobry dzień ku temu. Kończy się tydzień, nabieramy sił do ponownych zmagań z
chlebem powszednim.
Co niedzielę, od następnej licząc, każdego ranka zastaniecie inną formę notatki. Będą to posty ze
zdjęciami oraz krótkimi opisami, nieraz cytatami z moich ubiegłych
notek, powiązane z tematyką minionego tygodnia. W miarę
możliwości, choć zapewne nie zawsze, postaram się być autorem
takowych. Niestety nie param się fotografią, nie spodziewajcie się
cudów, będą to jedynie osobiste refleksje połączone ze
zdradzaniem inspiracji, jak i próbą zasiania w Was takowej.
Dziś przeszkodził mi
deszcz, grający koncert melancholicznego spokoju, pozwalający
zaznać ukojenia po tygodniu wrażeń i przemieniający wiosnę w
piękną, złotą jesień. Korony drzew pożółkły na moment, a ja
odpłynąłem w świat beztroski, by po chwili ożyć na nowo razem z
rzeczywistością.
Pamiętajcie o swojej
niedzieli, warto o nią zawalczyć, by móc cieszyć się życiem w
pełni.
Deszcz potrafi namieszać, ale też obmyć trudy i zmęczenie. Uwielbiam, gdy na deszczu oddycham 'ostatni raz' tym powietrzem, a po nim nabieram w płuca, czegoś nowego, jak nadzieja.
OdpowiedzUsuń