"Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas."
Fryderyk Nietzsche
Nieboskłon - nocą tak fascynujący, a zarazem odległy i niedostępny. Gdy przystaniemy na chwilę i poświęcimy mu chwilę nabieramy chęci, aby wyciągnąć rękę ku górze i złapać swoją gwiazdę, najlepiej tą migającą, mieniącą się szeroką paletą barw, wyróżniającą się powabnością i wdziękiem spośród swych sióstr. Złapać i skryć między dłońmi, trzymając ją przy sercu, ogrzewając się ciepłem mistycznego tworu bajki.
W pewnym momencie łapiemy się na zmianie pozycji. Dopiero co spacerowaliśmy zmierzając do mieszkania, a teraz leżymy w wilgotnej trawie, wcale tym niezniechęceni. Mokre, zielone źdźbła łaskoczą nas delikatnie w plecy, jednocześnie zapewniając swoistą ulgę po ciężkim, upalnym dniu. Rześkość, poczucie prawdziwej wolności z perspektywą nieograniczonych możliwości. W końcu nad nami rozciąga się niezmierzona ilość światów, wystarczy jedna myśl i już tam jesteśmy.
Przytłacza nas ciemność przestrzeni międzygwiezdnej. Wydawałoby się, że jesteśmy tu sami. W tym zimnym, nieprzyjaznym, złowrogim świecie, zdanie tylko na siebie, czyli tak naprawdę skazani na klęskę. Na szczęście to tylko ułamek sekundy, potrzebny naszym oczom aby odnotować pełnię obrazu, potem umysł ulega już tylko zachwytowi, nie mogąc się otrząsnąć z szoku. Wzrok odnotowuje wizję nieskalanej, błękitnej poświaty obiektu tak ogromnego, że porównanie mrówki do człowieka nie jest w stanie oddać jego majestatu nawet w skrawku. Pokryty czarnymi plamami i mieniący się chropowatą powierzchnią, a wszystko to nieustannie w ruchu, przeplatane łukami energii, które strzelają z ciała pompatycznego giganta wyginając się głęboko w przestrzeń, choć nadal tak odlegle od nas. Widok wywołujący zachwyt, a jednocześnie tak ciepły i przyjemny. Delikatny dreszcz przechodzący się po całym ciele w atmosferze radości, dreszcz podniecenia, dreszcz, który zadowala.
Pozostaje już tylko pytanie czy naprawdę mielibyśmy być sami wśród takiego ogromu? Spójrzmy na nieboskłon i pomyślmy o tym, co potrafi nam przynieść w swym bezliku. Miną jeszcze dziesiątki pokoleń nim poznamy odpowiedź, choć skala zjawiska nakazuje nam odpowiedzieć przecząco i żałować, że urodziliśmy się prawdopodobnie kilkaset lat za wcześnie, by być świadkami momentu, w którym chwycimy po swe marzenia, w którym naprawdę wyciągniemy ręce w górę. Wtedy okaże się, że czyjaś dłoń także po nie chwyciła, a to może być równie piękne co i straszne.
Początkowo zastanawiałem się nad dołączeniem do dzisiejszej notki akapitu-dwóch poświęconych naszej nieświadomości na temat wszechświata, celem miałoby być wyjaśnienie kilku kwestii z perspektywy fizycznej, jednakże na suchą naukę przyjdzie jeszcze czas. Dziś cieszmy się niezgłębionym majestatem uniwersum.
0 komentarze:
Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!
Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".