Dziś, razem z tematem, przyjdzie delikatna krytyka zachowań, na szczęście o wiele mniej powszechnych, jednak wciąż mających miejsce. Zdarzają się one każdemu z nas, choć czasem jesteśmy w stanie im zapobiec przy pomocy większej, niż zwykle, porcji empatii, takoż korzystając z samokontroli.
Nie ma dnia, w którym nie jechalibyśmy komunikacją miejską, publiczną czy nie odwiedzili sklepu, marketu. Konieczność pcha nas tam nieustannie, a za naszym smutactwem, tak tam uzewnętrznianym, ciągną się nieraz iskierki nienawiści. Mieliśmy zły dzień, szef na nas nakrzyczał, wykładowca zirytował, wstaliśmy lewą nogą i pokłóciliśmy się z partnerem – a co najgorsze zupa była za słona!
A ten kierowca/motorniczy jeszcze śmie się spóźniać trzy minuty! Podejdę do okienka i nawrzeszczę na niego dając upust pokładom swojej wewnętrznej żółci, psując humor zarówno jemu jak i reszcie pasażerów, którzy będą musieli tego wysłuchać. Punktualność rzecz święta, wrzawa musi być!
To naprawdę nie jest dobra droga – kilka minut nas nie zbawi (a jeśli aż tak wyliczamy sobie czas - warto uwzględnić czynniki losowe i po prostu wyjść wcześniej), a sam kierujący pojazdem z reguły jest zestresowany samym faktem opóźnienia i jest go w pełni świadom. Czy można oskarżyć go o niekompetencję? Generalizując pewnie da się dojść do takowego wniosku, ale byłby on przekłamany, obcięty z kontekstu. Z reguły to kwestia niefortunnych korków, nieraz wyskakujących na jezdnię pieszych, którzy zbyt pysznie korzystają ze swego pierwszeństwa i kuszą los. Czasem nawet kierowcy ratują ludzkie życie udzielając pierwszej pomocy osobie, która zasłabła.
Widząc słowa „kontroler biletów” bądź „kanar” spora część z was może się wzdrygnąć, przecież to takie pejoratywne. A przynajmniej pozwoliliśmy na zakorzenienie się w nas akurat takich, a nie innych odczuć. Moim zdaniem mowa tutaj o ludziach wykonujących pracę niewdzięczną, nieustannie wystawionych na falę nienawiści, ale zarazem o służbie publicznej, koniecznej i dobrej. Dbają o sprawiedliwość i wyłapują tych, którzy korzystają z usług komunikacji publicznej nie chcąc jej wspierać, dbać o dalsze przetrwanie tego środka transportu. Na dobrą sprawę jeżdżący na gapę pasożytują, jeśli robią to notorycznie i z premedytacją, na uczciwie zakupujących bilety.
Nie da się ukryć, istnieją też kontrolerzy niemili czy nieuczciwi, tych drugich nawet nie wezmę w obronę, ale to niewielki procent podług całej "populacji". Nieraz zdarza się, że „kanar”, który na ogół jest miłym i życzliwym człowiekiem, zostanie doprowadzony do stanu irytacji przez pasażerów kierowanych stereotypem i nieszczędzących sobie uszczypliwych komentarzy. Wtedy koło się zamyka, rozpoczyna się stan „złego dnia”, zamiera empatia i zjawisko, nad którym się rozwodzę, dalej zbiera swe żniwo, dopóki ktoś nie przerwie złej passy zachowując się najzwyczajniej po ludzku, to znaczy wyrozumiale i serdecznie.
A co z ekspedientkami i ekspedientami, szczególnie w marketach? Niejedna osoba zdaje sobie sprawę z ciężaru wykonywanej przez nich pracy. Dlaczego tak często brakuje nam wobec nich uśmiechu? „Dziękuję, życzę miłego dnia” to aż tak wiele, gdy odchodzimy od kasy? Ba, często mamy czelność irytować się i popędzać, składać zażalenia, bo straciliśmy dziesięć cennych sekund z powodu rzekomej "ślamazarności kasjera." Oni również mają prawo być zmęczeni, oni również zasługują na zrozumienie, a wręcz nasze wsparcie. Pracodawcy notorycznie wykorzystują ich niemiłosiernie zdając sobie sprawę z trudnej, dla potencjalnych pracowników, sytuacji na rynku pracy.
Czasem jednak nawet pani z warzywniaka naprzeciwko, każdego poranka tak tętniąca życiem i za każdym razem "zdrówka" życząca, ma zły humor. Kilka dobrych słów potrafi zdziałać cuda i uratować dzień – zarówno jej jak i nasz.
Mógłbym to ciągnąć - rozpisywać się o lekarzach, ratownikach, policjantach, portierach, ludziach odpowiedzialnych za utrzymanie porządku w budynku, na osiedlu i tak dalej, i tak dalej. Pisałbym najprawdopodobniej podobne rzeczy, zmieniałyby się głównie przykłady - mam jednak nadzieję, że przekaz jest już dość wyrazisty i dosadnie zwraca uwagę na problem.
Szanujmy się nawzajem, jesteśmy tylko ludźmi. Każdy ma gorsze chwile, nie doprowadzajmy ich do stanu prawdziwej ruiny wzajemną zawiścią, szukajmy alternatywnej drogi dawania upustu swym negatywnym emocjom. Czasem przekuwając je w dobroć, a czasem przelewając na papier, być może biegając, ćwicząc. Każdy ma na to metody, które musi w sobie po prostu odkryć, wypracować. To niełatwe, nigdy nie osiągniemy w tym perfekcji, jednakże warto się starać.
Dzięki takim staraniom świat staje się lepszym miejscem.
0 komentarze:
Komentuj, snuj refleksje, a co najważniejsze dyskutuj!
Wklejanie linku do swojego bloga na końcu komentarza może spotkać się z pozytywną odpowiedzią autora "Réalité de la legende".